Archiwum lipiec 2018


Dlaczego piszę bloga...
14 lipca 2018, 23:08

Od kãd pamiętam nie lubię opisywać siebie na portalach, gdzie jest sie w 100% nie anonimowym, wiec postanowilam, że zaczne pisac bloga... musze wyrzucic wszystko z siebie.. tak bedzie mi lepiej ?? Zobaczymy... brak prawdziwych przyjaciol, nawet z mezem nie umie szczerze porozmawiac bo jak zwykle musi odpoczac... nawet w sobote od rana musi odpoczac.. bo sie zmeczyl ?? Ale czym ?? Spaniem ?? 

Ostatnio sie wogule nie dogadujemy... nie wiem z czym to jest zwiazane, prosze aby zostal z synkiem bo chce miec troszke czasu dla siebie to mowi ze on bardziej jest zmeczony, nawet do kosmetyczki musze zabrac dziecko bo przeciez on nie zostanie bo jest zmeczony... 

Tylko caly czas slysze: zajmnij sie malym, zrob to, zrob tamto, przeciez jestes na macierzynskim to nie jestes zmeczona.. 

Jezeli chce isc pocwiczyc to najpierw musze uspac malego bo on przeciez jest zmeczony i nie okapie ani nie polozy wlasnego syna spac bo jest zmeczony...

 

Powoli zaczynam zastanawiac sie czy wogule cos nas jeszcze laczy ?? Oprucz syna i oczywiscie kredytu na dom...  

Kiedys potrafilismy rozmawiac non stop o wszystkim, byl moim przyjacielem.. ale po slubie wszystko sie zmienilo... zamieszkaliamy razem i sie wogule nie dogadujemy.. jak mowie mu wprost ze go nie kocham to twierdzi ze mam gorszy dzien i ze z dnia na dzien nie idzie przestac kochac... mialam juz wachania przed slubem czy to dobra decyzja ale wszystko bylo juz zarezerowowane - D. twierdzil ze to przez stres i po slubie bedzie wszystko ok... 

Ale nie bylo... 

Stwierdzil ze chce miec dziecko, ja nie bylam taka sklonna do tego zeby od razu po weselu byc w ciazy, mialam inne plany, chcialam 'cos' osiagnac... ale tak kazdy we mnie wierzyl, ze nic mi sie nie udalo - oprocz obronienia pracy licencjackiej  chcialam byc zawodowym strazakiem, od dziecka bardzo chcialam byc strazkiem.. moze smieszne ale to bylo moja najwieksza pasja i jest do dnia dzisiejszego... ale niestety 2 nieudane proby... wiec D. Stwierdzil ze teraz jest dobry czas na dziecko, dom w trakcie budowy, ja zaczelam studia mgr zaocznie, gdyz na codzien pracowalam w biurze... 5 miesiecy staran i zobaczylam 2 kreski... i nagle ogarnal mnie jakis dziwny stres... przeciez nie jestem pewna swoich uczyc co do D. A bedziemy miec wspolne dziecko... myslalam ze to cos zmieni... ze uratuje nasze (?) Malzenstwo... pfff... bylam naiwna.. nawet do lekarza na badania nie chcial isc ze mna... dopiero jak lekarz w 12 tyg. Powiedzial ze dziecko moze byc chore to sie przejol... ale jak wyszlo ze jest ok to dalej mial wszysto gdzies..  stwierdzil ze po co chodzic na szkole rodzenia i tak z wszystkim bylo...  nawet jak wyladowalam w szpitalu z przedwczesnymi skorczami to sie pytal jak dlugo bede lezec w szpitalu... 

I w 36 tyg. Zaczelo sie - przez nagle CC przyszedl na swiat nasz (MOJ) syn - jest dla mnie wszystkim. 

Myslalam ze wszystko sie zmieni... myslalam...

 Od tamtej pory zaczelo sie po co kupujesz to i tamto, po co robisz to i tamto... i tak ciagle... kilka dni temu kupilam stoliczek edukacyjny i standartowe pytanie po co Igorowi stolik ?? Ma 9 miesiecy... chce zeby sie rozwijal.. maly zaczol mowic tata to sie cieszyl ale nic po za tym..

 Przez 9 miesiecy byl moze z malym 2 razy na spacerze...

Ciagle tylko jest zmeczony... 

Mam juz tego serdecznie dosc... 

Coraz czesciej zastanawiam sie zeby od niego poprostu odejsc, przeciez tak sie nie da zyc.. ja swoje i on swoje

.. mamy wspolne WSPANIALE dziecko ale on tylko jest zmeczony i nawet nie chce sie nim zajac, pobawic... a przeciez to on nalegal na dziecko...  siedzac w domu z malym chce wyjsc gdzies (oczywiscie nie na zakupy do biedry czy do rosmana) ale przeciez on nie zajmnie sie malym... 

 

Ach... szkoda gadac...

 

Ide spac ... zaczne pisac czesciej i bardziej szczegolowo... moze ktos mi podpowie co mam robic bo rece opadaja... rodzice mowia ze wyolbrzymiam.. ale ja nawet nie mam o czym gadac z D. Nawet nie spedzamy wspolnie czasu bo on jest zmeczony... chodz prace ma biurowa...